RetroLektury: Pan Samochodzik

Cykl powieści o przygodach tytułowego Pana Samochodzika to jedno z najmocniejszych skojarzeń mojego dzieciństwa. Pamiętam głośne czytanie książek Nienackiego jako doświadczenie rodzinne, dzięki któremu wspólnie z Mamą i Tatą świetnie spędzaliśmy czas. Oczywiście najulubieńszą i najciekawiej poddającą się głośnej lekturze częścią cyklu była Księga strachów – i o niej dzisiaj parę słów.


Dla niewtajemniczonych – chociaż trudno mi uwierzyć, że tacy są, w końcu Pan Samochodzik to człowiek-legenda w polskiej literaturze – tytułowy bohater, pan Tomasz, to historyk sztuki, dziwacznym wehikułem przemierzający kraj w poszukiwaniu…no, trochę spłycając rzecz, ale jednocześnie idąc z duchem powieści…skarbów. Tych, które należałoby odzyskać. 

I tu moje zastrzeżenie: celowo nie będę poświęcać w tym wpisie miejsca rozważaniom natury ustrojowo-politycznej, które, rzecz oczywista, pojawiają się w kontekście osoby bohatera. Rzecz bowiem toczy się w określonych latach (’60), a więc w określonym ustroju. Pan Samochodzik utrzymuje przyjazne stosunki z Milicją Obywatelską, jest członkiem ORMO i złego słowa nie powie a propos smutków PRL-u. Wręcz przeciwnie. Dla mnie, jako dla małego dziecka, nie miało to najmniejszego znaczenia, bo po prostu wiadomych kwestii nie rozumiałam. I tak proponuję podejść do tematu. Czytać Pana Samochodzika, abstrahując od kontekstu okołopolitycznego, jako genialne książki przygodowe. Inaczej cała radość lektury weźmie w łeb – a szkoda by było, bo powieści Nienackiego to duża przyjemność dla małych i dużych, a jeszcze przy okazji można się trochę z nich nauczyć. Ja wiem, że niektóre elaboraty pana Tomasza trącą myszką, mogą się wydać cokolwiek „łopatologiczne” – ale jest w nich duża dawka szacunku do dzieł sztuki, do tradycji i historii – i tego się trzymajmy. Starszakom pod pretekstem tej lektury można zresztą pewne kwestie zacząć tłumaczyć. Pewnie to lepszy pomysł niż suchy wykład historyczny, który będzie dla nich abstrakcją. 

Ma też cykl o panu Samochodziku jeszcze jedną zaletę: stanowi rewelacyjny asumpt do podróży śladami bohatera, które mogą stać się wspaniałą rodzinną przygodą. Na początek proponujemy ruszyć śladami Księgi strachów, co dla szczecinian nie będzie trudne – akcja powieści rozgrywa się w okolicy Myśliborza, pojawiają się istniejące rzeczywiście miejscowości, takie jak Chojna, Moryń, Cedynia. A bohaterowie poszukują tajemniczych szachownic – znaku rodowego von Haubitzów, znaku strzegącego…pewnie, że tak, skarbu. My takoż możemy podjąć wyzwanie: wyprawić się na Pojezierze Myśliborskie i w małych miejscowościach, na starych dworach i kościołach, poszukać szachownic. To pomysł na przyjemną rodzinną wyprawę, a że pogoda piękna, cel zaś na mapie nieodległy – nic, tylko jechać:). Przeczytawszy oczywiście wcześniej Księgę strachów, bo bez tego ani rusz. 

PS Czytając, zwróćcie jeszcze uwagę na panią Zenobię i psa Sebastiana – miał bowiem Nienacki talent do rysowania postaci i sytuacji komicznych. 

Miłej lektury i miłej podróży życzy FiKa!

  • Dodano do koszyka.
    0 produktów - 0,00