Czy może istnieć lepsza pora na czytanie powieści Adama Bahdaja niż lato?
Nie może i nie istnieje.
Dlatego FiKa serdecznie zachęca: dajcie się oczarować światu, którego już nie ma.
Ponownie albo pierwszy raz – wprowadzając w niego Wasze pociechy.
„Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda…” – tak najkrócej można by podsumować twórczość Bahdaja. Bo to właśnie przygoda, jej poszukiwanie, przeżywanie, rozkoszowanie się nią rządzą światem młodych bohaterów jego powieści. A tę przygodę można dostrzec w okolicznościach do bólu banalnych, świeci ona jasnym, pulsującym światłem w szarościach i zwykłościach PRL-u.
Dalekie podróże, nudne z pozoru wakacje, rutyna codziennego popołudnia – wszystko to można przekuć na coś nowego, cudownego, tajemniczego. Tak właśnie robią Paragon, Mandżaro czy Perełka. Tropią sekrety, śledzą podejrzanych osobników, odkrywają to, co skrzętnie próbują przed nimi ukryć dorośli. Bawią się przy tym doskonale, nawet jeśli od czasu do czasu przebiegnie im po plecach dreszczyk strachu.
Piękna w opowieściach Adama Bahdaja jest właśnie perspektywa, z jakiej oglądają świat jego bohaterowie. Perspektywa tropiciela przygód, entuzjasty, poszukiwacza skarbów. A przecież świat ów – obiektywnie rzecz biorąc – niespecjalnie jest wesoły. To jednak widzę dopiero jako dorosły czytelnik. Jako dziecko – w pełni koncentrowałam się na akcji, na przygodzie właśnie – podobnie jak sami chłopcy i dziewczęta, którzy zaludniają karty tych historii. Dziś, kiedy żyjemy życiem na poły wirtualnym, lwią część swego czasu wolnego poświęcając wędrówce po rozległych areałach internetu, postaci z tych powieści nie mogą nie budzić sentymentu. Aż chce się na konserwatywną nutę zakrzyknąć: gdzie te czasy, gdy grało się w piłkę na podwórku? Gdy się ze sobą naprawdę rozmawiało?
Moim osobistym hitem, którego głośnej lektury stanowczo domagałam się w dzieciństwie przy każdej chorobie, jest Podróż za jeden uśmiech. Dwaj chłopcy, różni od siebie jak dzień i noc, muszą samodzielnie przejechać autostopem pół Polski. I robią to! Perypetii przy tym bez liku, lekcja geografii – zacna, a na deser – komizm językowy i sytuacyjny na każdym kroku. Oraz – rzecz jasna – Duduś Fąferski, chłopię pedantyczne i kompletnie „nieżyciowe”, wrzucony na głęboką wodę kontaktów międzyludzkich, potrzeby elastyczności i braku czuwającej mamusi przy boku…
Swoją drogą…przecież akcja powieści Bahdaja nie toczy się w zamierzchłych mrokach historii, a w wieku, który dopiero co się skończył. Jak bardzo jednak abstrakcyjny wydaje się pomysł autostopowej podróży dwóch nastolatków przez kraj? Jak bardzo zmienił się świat? I jak to o nas świadczy?
Jasne, że książki Bahdaja to fikcja. Ale w tej bajce tkwi ziarno prawdy. Cokolwiek gorzkie dla współczesnego człowieka…
Zapraszamy więc do podróży w czasie. Po przygodę, po uśmiech, po wspomnienia…
Wakacje z duchami do kupienia w FiCe. Wkrótce – jeszcze więcej tytułów!