Dokładniej zaś – wody gazowanej. Bo po wojnie wytwórnię właśnie tejże prowadziła nielegalnie w piwnicy babka Eleonora – główna bohaterka powieści Doroty Combrzyńskiej-Nogali. Opowieść o jej losach rzucona zostaje na tło historycznych wydarzeń całego XX wieku, tworząc w ten sposób fabułę godną klasycznych epopei rodzinnych.
Można by rzec, że losy Eleonory z Pstrońskich Jareckiej to kwintesencja dwudziestowiecznej historii. Tyle że w kontekście powieści Wytwórnia wód gazowanych sto razy bardziej adekwatne od „history” będzie określenie „herstory”: historia jest tu bowiem kobietą. Historia, polityka, socjologia – one wszystkie dostają w opowieści twarz i kształty Leny: najpierw małej dziewczynki, potem – w przededniu II wojny światowej – młodej, coraz bardziej samodzielnej kobiety, matki rodziny, która sprytnie radzi sobie z brutalną powojenną rzeczywistością, wstępuje do partii, wychodzi obronną ręką z każdej ustrojowej opresji, wreszcie – starszej, schorowanej kobiety, znad blachy drożdżowego ciasta dziwującej się absurdom cywilizowanego świata z funkcjonowaniem Unii Europejskiej na czele.
Eleonora wszystko widziała i wszystko przeżyła. Suchą stopą przebrnęła przez wszelkie historyczno-systemowe koszmary, nierzadko czerpiąc z tychże profity. Tytuł powieści pochodzi od nielegalnego interesu, który w piwnicy własnego domu, pod osłoną nocy, prowadziła tuż po wojnie. Zresztą, zawsze miała szczęście: już w dzieciństwie dwa razy cudem ocalała od strasznej mocy żywiołów. I to szczęście, wspomagane udatnie cwaniactwem, brakiem sentymentów, nieustępliwością, hardością, despotyzmem – pozwoliło jej kreować życie wedle własnej wizji i potrzeby. Z jednej strony: można bohaterce pozazdrościć mnogości doświadczeń i umiejętności odnalezienia się w sytuacjach bez wyjścia. Z drugiej: mamy do czynienia z postacią, którą trudno polubić. Owszem, można ją szanować, a nawet się jej bać, trudno jednak zdobyć się na sympatię. Ambiwalentne uczucia wobec Leny żywią przecież nawet członkowie jej rodziny. Jest jednocześnie sprawiedliwa i groźna. Opiekuńcza i zdolna do wyrafinowanych manipulacji. Tym jednak, na co warto zwrócić uwagę, jest realistycznie opisany proces starzenia się bohaterki. Obumieranie ciała przy pełnej sprawności umysłu. Lena czujnie obserwuje świat wokół siebie i dostrzega, że coraz mniej w nim elementów z jej własnego mikrokosmosu. Zmiany cywilizacyjne, w których kiedyś żywotnie uczestniczyła, dziś może kontemplować jedynie zza okna. Narasta w niej więc potrzeba opowieści – Lena mówi dużo i chętnie, choć uwielbia być o te urywki swojej pamięci proszona przez wnuki i prawnuki. Pamięta dużo: zarówno wydarzenia przełomowe, jak rodzinne anegdotki i sąsiedzkie dykteryjki. W tę „herstory” wpisane są chwile istotne dla zbiorowości, ale też drobiazgi tworzące świat nasz codzienny – ludzkie uczucia, słabostki, frustracje.
Pięknym wątkiem jest również opowieść o relacji męża Leny, Józefa, z ich wnuczką Sarą, dzieckiem niepokornym, kontestującym wszystko, nawet podeszwy nowych sandałków. Trwający w oparach alkoholu, ciężko chory Józef wprowadza Sarę w świat – miłość tych dwojga, porozumienie pozornie niemożliwe – są w powieści opisane w sposób absolutnie rozczulający i choćby dlatego warto po książkę Doroty Combrzyńskiej-Nogali sięgnąć.
Jest jednak jedno „ale”…Dlaczego polskie wydawnictwa coraz częściej porzucają koncept przeprowadzenia w wydawanych tekstach korekty? Niestety, lekturę Wytwórni wód gazowanych solidnie utrudnia kompletny bałagan językowy. Ja oczywiście wiem, jaka jest odpowiedź na postawione wyżej pytanie, nie mogę się jednak z nią pogodzić…