Piszą, choć zdecydowanie rzadziej niż w 1932 roku, roku pierwszego wydania Poczty Stefana i Franciszki Themersonów. Przez nieomal wiek, jaki minął od tego czasu, technika komunikowania się w szaleńczym tempie ewoluowała (choć może bardziej adekwatnie byłoby użyć tu słowa „rewolucja”) – paradoks polega na tym, że wcale niekoniecznie przyczyniając się do zacieśnienia więzi międzyludzkich. Uświadamiamy to sobie mocno, sięgając po współczesny reprint Poczty.
Kolejny paradoks: to, co swego czasu uznawano za awangardę (wszak tym określeniem najczęściej charakteryzuje się twórczość Themersonów), dziś kojarzy się nam raczej z pojęciem „retro”. Poczta nie jest jednak przecież książką stylizowaną, to wierny przedruk pierwszego wydania, tekst dostosowano jedynie do percepcji współczesnego czytelnika w zakresie pisowni.
Sięgamy więc po dzieło, które przybliża młodemu człowiekowi realia komunikacji w czasach późnego międzywojnia, wymieniając m.in. pocztę lotniczą czy radiotelegraf. Fragment książki poświęca się, by objaśnić działanie telefonu. Ilustracje, stanowiące immanentną część opowieści, wypełniają aeroplany, okręty, pociągi: dynamiczne, często podległe personifikacji, skoncentrowane na wykonaniu ważnego zadania – dostarczenia przesyłki, podtrzymania kontaktu między ludźmi w różnych częściach globu. Jest w Pocztę wpisany charakterystyczny dla owego czasu zachwyt sprytną maszyną; wiara, że technika to połączenia piękna i użyteczności, że służy i służyć będzie człowiekowi – a nie na odwrót. Themersonowie, w duchu swojego postrzegania świata, wracają również do przeszłości, prowadząc młodego czytelnika przez ewolucję technik komunikacyjnych, wspominając przekazywanie wiadomości przez wędrujących kupców czy pierwotną pocztę z czasów Zygmunta Augusta. Ta część wspomnieniowa jest dla czytelnika z 1932 roku tym samym, czym dla nas dziś sposoby komunikowania się opisane w Poczcie jako współczesne.
Stąd oczywista refleksja o szalonym postępie technicznym w dziedzinie komunikacji. Słowo „postęp” jednakże jest pozytywnie nacechowane emocjonalnie – czy więc adekwatne? Owszem, sms-y, maile, facebooki, twittery i im podobne zdecydowanie przyspieszyły możliwość nawiązania kontaktu. Kwestią sporną pozostaje właściwie tylko (?) jakość tego kontaktu, jego głębia, jego wartość. Nie można rzecz jasna generalizować, rwąc włosy z głowy nad utraconą przez dziesięciolecia potrzebą rozmowy i wspólnoty. Trudno jednak pozbyć się natrętnej myśli, że im szybciej i sprawniej nam komunikowanie się wychodzi, tym czasami jesteśmy od siebie dalej…
Poczta to książka-wyzwanie: specyficzna typografia, mnogość szczegółów technicznych, nieco archaiczna polszczyzna i w końcu temat: świat, który dla współczesnego młodego czytelnika jest w dużej mierze absolutną abstrakcją.
Warto jednak przecież to wyzwanie podjąć –
mamy tu bowiem do czynienia z małym dziełem sztuki.
Warto też podkreślić, jak poważnie i dojrzale traktują autorzy dziecięcego czytelnika.
Przybywajcie więc do FiKi i zachwycajcie się pięknem i mądrością Poczty…