A raczej czarną owieczką? Na pewno nie ten, kto czyta – trochę więc przekornie prezentujemy dziś dwie książki z serii Czarna Owieczka, publikowanej przez wydawnictwo Czarne. Seria skierowana jest do dzieci i młodzieży, a autorka naszych dzisiejszych propozycji to Ewa Nowak.
Noga w szufladzie, czyli domowa historia szpiegowska to kilka dni z życia pewnego trzecioklasisty – i to jakich dni! Okazuje się bowiem, że Mieszko ze wszystkich stron otoczony jest szpiegami: a to jego koleżanka Marcelina podrzuca mu do domu podstępnego sobowtóra Maty Hari, a to znowu z pozoru niewinne lalki, znalezione w świetlicy, okazują się wyborowymi agentkami – bowiem to właśnie te najbardziej niepozorne, milutkie zabawki ukrywają swoją prawdziwą tożsamość i najchętniej biorą udział w tajnych misjach.
Noga w szufladzie…to pochwała wyobraźni, ale przede wszystkim – suwerenności. Mieszko styka się bowiem z niechęcią kolegów – jakże to, chłopak i bawi się lalkami? Warto też podkreślić, że autorka – niczym wytrawny szpieg – przemyca w opowieści dużą dozę rozwijającego słownictwa. Jest więc Noga… i zabawna, i mądra. Czyli to, co w literaturze młodzieżowej lubimy najbardziej:).
Poczuciem humoru wykazuje się też autorka w powieści Yellow bahama w prążki, tu jednak częściej jest to śmiech podszyty…no właśnie, czym? Zgorzknieniem? Smutkiem? Melancholią? Jakoś te wszystkie pojęcia zdają się nie pasować do piętnastolatki – a jednak. Hania ma sympatyczną rodzinę, której członkowie – naprawdę! – ze sobą rozmawiają: nie rzucają sobie tylko „cześć/cześć” w drzwiach, nie zadają banalnych pytań z serii „jak tam w szkole”, by nawet nie wysłuchać równie banalnej odpowiedzi. Nie, oni faktycznie prowadzą rozmowy na tematy rozliczne, z których to rozmów wynika, że o siebie wzajemnie dbają. Dbają też (co już się Hani trochę mniej podoba) o warana Krzyśka, który staje się mimowolnym sprawcą niejednej domowej perypetii. Hania ma też wspaniałego przyjaciela, Jacka, totalnego nonkonformistę. Potrafi on powiedzieć na głos to, co wielu z nas tylko myśli i nazwać po imieniu sytuacje, w których większość wybiera – właściwie nie wiedzieć, czemu – zaawansowaną dyplomację. Tymczasem Jacek pyta wprost swoją nauczycielkę: dlaczego wciąż porównuje mnie pani do innych, a wobec siebie nigdy nie stosuje pani tej metody? Oboje, Hania i Jacek, mocno odstają od swoich rówieśników, zarówno wyglądem, jak i poziomem świadomości na temat świata, w którym żyją. Pojawia się w końcu Hubert, który nie boi się z nimi zadawać, mimo swoistego ostracyzmu, jaki wokół naszych bohaterów tworzą inni.
Jest Hania „posiadaczką” kochającej, acz nieco szalonej rodziny, wiernego przyjaciela, wreszcie: sympatycznego adoratora. Dlaczego więc na początku wspomniałam o jakimś smutku czy zgorzknieniu? Ano właśnie – nie ma dymu bez ognia. I nie ma stuprocentowej radości z życia, jeśli się temu życiu przyglądamy uważnie, analitycznie, badamy jego podskórne zależności. A taki ogląd świata ma Hania. I dlatego dostrzega że: Klaudia wygląda jak lalka Barbie, ale nie wie, ile to jest dwa razy dwa. I okazuje się, że wcale nie musi wiedzieć. Dzięki swojej urodzie i tak jest uprzywilejowana. Jagodę mama bije po nogach. I nic nie można z tym zrobić. Nikt nie uwierzy Jagodzie. Bezkompromisowość i prawda z reguły są karane, bo niewygodne. Uprzywilejowani nie muszą się z niczego tłumaczyć.
I tak dalej, i tym podobne – oczywiście, że wszystko to wiemy. Rzadko jednak się zdarza, by pewne problemy nazywać wprost w powieści dla młodzieży – bez polewania jakimkolwiek fabularnym lukrem. I dlatego Yellow bahama…naprawdę warto przeczytać. Dla wielu nastolatków może stanowić ważną podporę w budowaniu własnego spojrzenia na rzeczywistość. Dla dorosłych: furtkę do świata nastolatków właśnie – nie tych z uniwersum High School Musical, ale tych prawdziwych: grubawych, nieakceptowanych dziewcząt, wychudzonych, niepatrzących nikomu w oczy chłopaków – i innych, których z różnych powodów nie rozumiemy, a może i nawet nie zauważamy. Ewa Nowak pokazuje, że do ostatniego zdania warto dodać „a szkoda”.
Obie książki na naszych półkach – serdecznie polecamy.
I, rzecz jasna, życzymy miłej niedzieli!