Przynajmniej jeśli nazywasz się Evert Bäckström, jesteś inspektorem policji i lubisz luksus…Najnowsza powieść kryminalna Leifa GW Perssona to wyborowa rozrywka: intryga wciąga, a krętactwa głównego bohatera śmieszą do łez…
Bäckströma miłośnicy twórczości Perssona znają bardzo dobrze, towarzyszy nam bowiem już od kilku części cyklu. Znają go też nader dobrze mieszkańcy Szwecji, urósł już bowiem do miana policyjnej legendy. Zgodnie zresztą z zasadą „nieważne, co mówią, ważne, żeby mówili”. Bo o inspektorze Evercie rzadko mówi się dobrze, choć statystyki wiedzą swoje – rozwiązuje wszystkie przydzielone mu sprawy. I to jak…Metody pracy może i pozostawiają wiele do życzenia w kontekście zasad i szeroko pojętej moralności, ale…bawią coraz bardziej z każdym tomem…
Tym razem Bäckström jest w swoim żywiole: ktoś morduje znienawidzonego w kręgach policyjnych adwokata, zresztą osobistego wroga naszego bohatera. To jednak dla policjanta sprawa całkiem naturalna. Dziwniejsze są pozostałe przypadki, z którymi inspektor musi się borykać – pobicie pewnego hrabiego przy pomocy katalogu domu aukcyjnego i rzekome znęcanie się nad królikiem przez – zdawałoby się – Bogu ducha winną staruszkę. Przedstawiony przez jedną z podwładnych pomysł, że te trzy sprawy może coś łączyć, początkowo wywołuje u Bäckströma paroksyzmy śmiechu. Tymczasem…
Ale nie będziemy tu oczywiście zdradzać meandrów kryminalnej intrygi. Warto bowiem sięgnąć po Nos Pinokia, by samemu je zbadać. Sama zresztą zagadka policyjna zdecydowanie schodzi na drugi plan wobec pięknie wyeksponowanej osobowości inspektora, jego przeżyć wewnętrznych, dylematów…Niekoniecznie moralnych, jak chciałoby się dopisać, bowiem moralność bohatera to kwestia absolutnie sporna: Bäckström gardzi schematycznym postrzeganiem etyki, nie tylko zawodowej, jest antypatyczny, gnuśny, skorumpowany – a jednak bawi do łez. Jego sposób postrzegania świata, absurdalne przekonanie o własnej doskonałości, a przy tym – niezwykły fart, który pozwala mu doprowadzać rozwiązywane sprawy do szczęśliwego finiszu – wszystko to tworzy mieszankę wybuchową i nader przekomiczną. Szczególnie zmagania Everta z koszmarną papugą, Izaakiem…Okazuje się bowiem, że nie tak łatwo jest uśmiercić taką bestię…
To było do przewidzenia – Persson powoli, ale konsekwentnie zmierza po laur najlepszego szwedzkiego „kryminalisty”: ma nie tylko warsztat, ale przede wszystkim zabójcze poczucie humoru, którego, niestety, coraz bardziej brakuje innym autorom gatunku. Serdecznie polecamy!