Jam częścią tej siły…

Mały Asmodeusz, tytułowy bohater książki Ulfa Starka, bynajmniej nie jest wzorowym diabłem. Za żadne skarby nie chce się zachowywać jak inne diablęta: „szaleć, obrzucając się węgielkami, wykrzykiwać brzydkie wyrazy i bawić się w najlepsze”…Zamiast tego woli rozmyślać i moczyć kopytka w balii z wodą. Wyobraźcie więc sobie jego zakłopotanie, gdy w ramach próby ojciec – Władca Ognia i Westchnień – wysyła Asmodeusza na Ziemię, by zdobył dla niego duszę…W końcu mały bohater z każdą minutą lektury coraz bardziej wydaje nam się „częścią tej siły”, która nie tylko czyni dobro, ale też absolutnie nie pragnie zła…


Bez większego entuzjazmu wyrusza więc Asmodeusz do królestwa ludzi, by poszukać kogoś, kto odda duszę diabłu – najchętniej za bogactwo czy sławę. Rodzice przykazują mu szukać wśród nadętych i pyszałkowatych, głupich i bezmyślnych, ale też – smutnych i nieszczęśliwych: „tych łatwo jest oszukać”.

Niestety, od początku swej ziemskiej peregrynacji diablątko nie ma szczęścia. Owszem, krowa chętnie przyjmuje możliwość polatania pod niebem, nie ma jednak najmniejszego zamiaru oddawać za to duszy. Zresztą, Asmodeusz po prostu zapomina jej tej zamiany zaproponować…Oj, nie należy on do najbardziej udanych egzemplarzy diabelskiego gatunku…W przypadku łysawego księdza, któremu oferuje zamianę duszy na przyzwoitą czuprynę, również nie spotyka się z entuzjazmem. W końcu dochodzi do wniosku, że to on sam byłby najlepszym adresatem własnej propozycji. Nie ma bowiem na świecie bardziej nieszczęśliwej istoty niż mały, pełen dobrych intencji diabełek, który pod przymusem ma się wykazać przebiegłością w zakresie unieszczęśliwiania innych. Wtedy jednak na drodze Asmodeusza staje Krystyna. Dziewczynka byłaby gotowa oddać mu i z dziesięć dusz – byleby swoimi tajemnymi mocami uzdrowił jej śmiertelnie chorego brata…

Historia napisana przez Starka, a przepięknie zilustrowana przez Józefa Wilkonia, to tragikomiczna wizja naszej rzeczywistości – pełnej paradoksów i absurdu. Skojarzenie z „Mistrzem i Małgorzatą” wcale nie jest tu na wyrost: oto ludzie nierzadko okazują się mniej moralni niż sam diabeł. Ludzkie dzieci, które postanawiają spuścić bohaterowi lanie, bynajmniej nie są lepsze niż diablęta, z którymi Asmodeusz styka się w piekle. Ale jest to przede wszystkim opowieść o triumfie dobra – bo, na co zresztą wskazują choćby urzekające rysunki Wilkonia – mamy tu do czynienia z klasyczną baśnią, w której wszystko przecież musi skończyć się dobrze…

FiKa serdecznie zaprasza: Mały Asmodeusz czeka na Was na naszych półkach. 

Czeka, żeby Was rozbawić, ale też przypomnieć, że droga do ukrytego w nas dobra jest, owszem, długa i kręta – warto jednak wyruszyć w tę podróż.

CZYTAJ WIĘCEJ

Dodano do koszyka.
0 produktów - 0,00