Wiecie, jaka jest historia weneckich masek? Dlaczego Holandia kojarzy nam się z kolorem pomarańczowym? A co to są „ferie kartoflane”? Kraje Europy Zachodniej, na pozór takie bliskie i dobrze znane, kryją jeszcze wiele niespodzianek. Odkrywają je dla młodych czytelników ich rówieśnicy, bohaterowie książki Europa Zachodnia:
Nel i Mati.
Codziennie mijają się na szkolnych korytarzach – i „mijają się” to wybitnie adekwatne określenie, bo bynajmniej nie pałają wzajemną sympatią. Mati wraz z kolegami spędza większość czasu, grając w piłkę nożną, a dziwnie ubraną i wiecznie zaczytaną Nel traktuje jak „kosmitkę”. Dlatego też wspólną karę za niefortunne zdarzenie na korytarzu oboje przyjmują z głęboką niechęcią. Razem wykonać ścienną gazetkę o atrakcjach Europy Zachodniej…nie dość, że właśnie razem, to jeszcze taaakie nudy, myśli początkowo Mateusz. Nel wtóruje mu w myślach – dla niej co prawda ciekawostki geograficzne są fascynujące, ale nie ma najmniejszej ochoty eksplorować tematu z wiadomym kolegą. Mus jednak to mus. Zabierają się więc do pracy. I nagle okazuje się, że podróż palcem po mapie (bo, warto to podkreślić, bohaterowie tworzą swój projekt, używając książek, atlasów i albumów, nie posiłkując się popularną internetową metodą „kopiuj-wklej”) nie tylko odkrywa przed nimi tajemnice kolejnych krajów europejskich, ale też uczy, znanej niby, ale ciągle zapominanej, prawdy, że pozory mylą…
Europa Zachodnia jest więc książką wielowymiarową: osadzona w szkolnych dekoracjach fabuła, ciekawa i bardzo „życiowa” sama w sobie, staje się bowiem pretekstem do zaprezentowania zachodniej części naszego kontynentu od strony geograficznej – poznajemy zresztą nie tylko geografię, ale i fascynujące wyimki z historii, legend i wierzeń; zwyczaje i tradycje, a także – smaczki kulinarne. Taka na przykład słynna belgijska czekolada – kto zgadnie, w przypadku jakiego schorzenia podał ją pacjentowi pewien brukselski aptekarz? Są tu zresztą również przepisy na flagowe potrawy danego regionu, zrozumiałe i umożliwiające wykonanie nawet małym czytelnikom.
FiKa zachęca do lektury – sposób podania wiedzy w tej książce nie ma nic wspólnego z podręcznikowymi formułkami. I jeszcze niezwykły bonus: jako dodatek można sobie sprawić mapkę-zdrapkę (taką zresztą, jaką posiada na ścianie Nel…) – wieszamy ją
w domu i po powrocie z każdej kolejnej podróży „wydobywamy”
nowe informacje i ciekawostki. Polecamy bardzo serdecznie!