Ale aliteracja aka alfabet antynudy;-)

Maria Ekier i Agata Juszczak – dwie autorki i ilustratorki udowadniające, że siła tkwi w prostocie. W końcu alfabet wszyscy znamy od A do Z, któż z nas jednak wpadł na pomysł, by poczynać sobie z nim absurdalnie, twórczo, nader irracjonalnie, a do rozpuku zabawnie? Ano właśnie wyżej wymienione…Purnonsens bije z każdej stroniczki, tak w warstwie słownej, jak rysunkowej – a jest to purnonsens najwyższej próby, wywołujący spazmy śmiechu i inspirujący do wyczyniania własnych alfabetycznych akrobacji:-).


Złotouste zero w zenicie Marii Ekier i Zoolitery Agaty Juszczak to książki, w których żywioł wyobraźni zgrabnie łączy się z precyzją i systematycznością – rzecz niesłychana, daje to piorunująco dobry efekt! Obie propozycje to zbiory rymowanych, ułożonych w kolejności alfabetycznej stworów-utworów, ukazujących czytelnikowi świat w zupełnie nowym świetle…Wiele bowiem zapewne podalibyśmy deskrypcji takiego nietoperza – a szpetne toto, a może i jakie choroby przenosi? – kto jednak z nas podszedłby do stworzonka owego z empatią i napisał wierszyk o nostalgicznym nietoperzu Nikodemie? A Maria Ekier to właśnie uczyniła, nie tylko w kontekście nietoperza zresztą. W Złotoustym zerze… roztacza przed czytelnikiem zupełnie nowe horyzonty percepcyjne; intryguje, wywołuje uśmiech i śmiech. Lektura wciągnie dzieci, wielce przecież podatne na rytmiczność i dynamiczność, a obu tych cech genialnej książce Ekier odmówić nie sposób. Dynamika zresztą dotyczy takoż ilustracji – opisywana persona tudzież zwierz zawsze na kartach Zera… żyje pełnią życia: niektórzy zerkają na nas zalotnie, inni szczerzą zęby, syczą czy tańczą… Tylko Drakula – siłą rzeczy – śpi snem sprawiedliwym (?)… Wciągnie też dorosłych, szczególnie tych spod znaku np. „niepoważnej” twórczości Szymborskiej – ale podejrzewam, że będzie nie tylko bawić. Taki choćby limeryk o tytułowym Zerze – szczypta poczucia humoru, ale i zaskakująca metafizyczna puenta…

Agata Juszczak w Zooliterach skupia się wyłącznie na zwierzyńcu – jak sam tytuł wskazuje. I znów – epitety, jakimi obdarza swych bohaterów, budzą salwy śmiechu. Bo że iguana może być inteligentna, to jeszcze całkiem do przyjęcia, ale taka…fruwająca flądra? Kto to widział? Ano pewnie nikt – i o to chodzi: żeby pobudzić wyobraźnię, wyostrzyć zmysły, zaprosić do dalszych aliteracyjnych rozrywek. Bo te książki wciągają – litery nagle zaczynają wirować w głowie, tworzyć nowe jakości, ekscentryczni bohaterowie niemal wyskakują z rysunkowych ram i wołają o więcej! 

I my – porażeni siłą talentu i pomysłowości czytelnicy – też wołamy!

A jeśli chcecie się do nas przyłączyć i posmakować tej niezwykłej rozrywki 

– zapraszamy do FiKi! Obie książki na naszych półkach.

Dodano do koszyka.
0 produktów - 0,00